Ja podobnie jak fATHI po prawie dwóch tygodniach użytkowania i przejechanych niemal 2 tys. km coś dołożę dla wszelkich niezdecydowanych lub wahających się. Postaram się nie powtarzać tych cech, o których pisał kolega powyżej a dodać te, które sam zaobserwowałem bądź odbieram inaczej.
Podobnie jak dla większości przedmówców M6 nie była dla jedynym autem, które rozważałem przy zmianie auta. Głównymi kryteriami wyboru jakie są założyłem były wielkość auta (rodzina 2 + 2), bezawaryjność (auto jest mi niezbędne w działalności zawodowej) i budżet max 130-135 tys. (ostatecznie po negocjacjach z żoną) jaki sobie założyłem. W związku z tym, że nie jestem (przepraszam – nie byłem
) fanem żadnej z marek obecnych na polskim rynku to odbyłem kilka wycieczek po salonach. Przyglądałem się Mondeo, Avensis, Passatowi i Superbowi.
Wszędzie brałem pod uwagę tylko silniki benzynowe bo z diesli wyleczyłem się „dwa auta temu” jak miałem Astrę. Poza tym przy moich przebiegach 100-115 tys. km przy 3-letnim leasingu diesel najzwyczajniej nie ma prawa się zwrócić. Nie wspominam przy tym o kosztach eksploatacji, które na 5-6 przeglądach przez ten okres mogą być nawet o połowę wyższe plus te wszystkie „gratisy” kosztowe jakie się przy dieslach pojawiają w czasie użytkowania. Oczywiście są bezawaryjne diesle ale mój taki nie był.
Po rozmowach ze znajomymi, którzy mają benzynowe silniki z tymi wszystkimi turbo stwierdziłem, że mój poczciwy, wolnossący 2.0 Duratec od Forda to było po prostu cudo jak chodzi o bezawaryjność. Tam trzeba było tylko pilnować, żeby było paliwo i płyn do spryskiwaczy. 2.0 ecoboost u kolegi w S-Maxie (2011) ma co trzy miesiące wizyty w ASO bo „coś tam”, a drugiego znajomego 2.0 TFSI w Passacie Alltrack (2013) pali 12-18 litrów PB plus non stop dolewki oleju. To stanowczo za dużo jak na takie auto. Jako ciekawostkę podam, że na pismo do dealera – reklamację z prośbą o weryfikację tych poziomów spalania – dostał odpowiedź, że „średnie spalanie nie było elementem oferty” i zalecili jazdę z klimatyzacją tylko wtedy gdy jest to konieczne, plus cały zestaw porad wujka dobra rada typu: opróżnij bagażnik ze zbędnych przedmiotów (kolega jest lekarzem więc oczywiste jest, że jeździ do pacjentów ze spawarką
oraz zalecili jazdę na jak najwyższym biegu (w aucie ze skrzynią DSG
). Na takie atrakcje postanowiłem się nie pisać.
Toyota sama się wyeliminowała tym, że przez tydzień nie potrafili przygotować oferty, a jak już przygotowali to na diesla, którego przy pierwszej rozmowie wykluczyłem. Poza tym pan doradca próbował mi wytłumaczyć, że diesel bardziej odpowiada moim potrzebom i nie byłem w stanie go przekonać, że jest inaczej
Do drugiego z dealerów już nie chciało mi się jechać ani dzwonić. Poza tym silniki benzynowe w Toyocie to moim zdaniem dramat (przynajmniej demówka, którą jeździłem). Nowe Mondeo jak zamawiałem auto miało być dopiero w połowie przyszłego roku, a ta aktualna wersja już mi się opatrzyła.
Na wybór auta miałem trochę czasu więc po tych wszystkich wycieczkach po salonach zauważyłem, że pod uwagę zaczynam też brać inne czynniki, bo stwierdziłem, że nie chcę już kombi (dwa poprzednie auta takie były) i chciałbym obszerniejszego sedana/hatchbacka. Poza tym zawsze jak widziałem na mieście/na trasie M6 to coś kazało mi po powrocie do biura albo domu jeszcze raz poszukać jakichś informacji o tym aucie. To, że Gj-ka zwraca uwagę na siebie powie chyba każdy jej posiadacz. Niestety już przekonałem się też, że również policjanci chcą na trasie przyjrzeć się autku z bliska
. Jak już popatrzyłem po wszystkich cennikach to okazało się, że w założonym budżecie można mieć wolnossącą jednostkę o mocy ok 200 Km i to z bardzo dobrym wyposażeniem (SkyPasion). I tutaj odezwały się we mnie atawizmy jakie każdy z kierowców w sobie ma. Rodzinny sedan rodzinnym sedanem ale to przecież my, kierowcy musimy mieć też frajdę z jazdy. Nie wiem jak inni forumowicze ale ja przejeżdżam ok 30-35 tys. km rocznie co przy średniej prędkości - dla równego rachunku - 80 km/h daje 375 godzin czyli ponad dwa tygodnie. Skoro już mam spędzać w aucie urlop, a nawet kilka bo po Krakowie jazda ze średnią prędkością 30 km jest nie lada wyczynem, to muszę mieć choć trochę frajdy.
W salonie gdzie kupowałem autko, na jazdy testowe mieli tylko diesla i dwulitrową benzynkę. Pierwsza jazda 2.0 była - nie ukrywam - „taka sobie”, bo miałem wrażenie, że osiągi są zbliżone do 2.0 Forda, którego miałem wcześniej (145 KM). Tutaj ukłony dla doradcy z salonu, który grzecznościowo skontaktował mnie z posiadaczem M6 z silnikiem 2,5, który chciałem wypróbować. No i było pozamiatane
Trochę się potargowaliśmy i zamówiłem. Co ciekawe udało się przyspieszyć pierwotny termin odbioru o dwa tygodnie (jakieś zamiany pomiędzy dealerami gdy samochody były w porcie).
No i teraz, po tym już nieco długim wstępie mogę wam napisać o wrażeniach.
POZYTYWY:
1. Wielkość auta. Tutaj muszę napisać, że choć jestem osobą wyższą od przeciętnej to naprawdę miejsca dla kierowcy jest dosyć. Dzieciaki w wieku wczesnoszkolnym i przedszkolnym z tyłu, podczas 4,5 godzinnej wycieczki też miały wystarczająco miejsca na zrobienie tam prawdziwego Jumanji (pół godziny sprzątania). Żona na miejscu pasażera też nie narzekała, chociaż przydałaby się regulacja wysokości tego fotela.
2. Silnik i osiągi. Wyboru tej jednostki dokonywałem jako pewien ekstra dodatek do pkt 1. I tutaj mam pełną satysfakcję. Nie jest to auto sportowe, jak niektórym się wydaje. Jest to duże, rodzinne auto z silnikiem, który sprytnie się zbiera. Na razie jeszcze jeżdżę „na dotarciu” ale przecież każdy z nas ma w sobie coś z dziecka i coś tam trzeba sprawdzić
, wrażenia są na wskroś pozytywne. Moim zdaniem jednak ta różnica pomiędzy 2.0 z testówki i 2,5 którym jeżdżę obecnie jest bardzo odczuwalna. Mam tu nie tyle na myśli nominalna liczbę KM ale ten zdecydowanie niżej położony i wyższy moment obrotowy. Ma się wrażenie, że przy odpowiednim dociśnięciu gazu (nie mam tu oczywiście na myśli kickdown’a) ten silnik cieszy się, że mu się daje pobiegać. A jak przy tym brzmi
Absolutnie nie przeszkadza też w tym automatyczna skrzynia, która płynnie i bardzo szybko zmienia biegi. Tutaj też można odnieść wrażenie, że skrzynia jakby wyprzedzała nasze plany tzn. przy lekkim przyspieszeniu np. tuż za TIR-em gdy się raz czy drugi wychylamy, żeby sprawdzić czy jest miejsce do wyprzedzenia to silnik i skrzynia „czekają w blokach”. A może przesadzam bo mi się tak auto podoba
?
3. Spalanie. I tutaj jest SZOK. Auto po przejechaniu prawie 1900 km ma średnie spalanie 7,9. Miałem przy tym wyjazdy do Wrocławia (560 km) całość autostrada, Jędrzejowa (160 km) i Lublina (ok 650 km z czego 300 autostrady). Reszta to cały czas jazda miejska/podmiejska (takie podjazdy po max 20-30 km) – nawet u teściowej w Hucie byłem 3 razy w zeszłym tygodniu
. Na autostradzie, jechałem przepisowo z niewielkim nadkładem. Wszyscy wiemy o czym mówię. Powiem szczerze, że wynik do 10 – 11 l/100 km byłby dla mnie zrozumiały przy tym silniku. A tutaj jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Co prawda jest to jeszcze okres docierania silnika i nie zdążyła mi się cegła do podeszwy przyczepić ale jest to bez wątpienia dobry prognostyk na następne 3 lata użytkowania.
4. Wrażenia artystyczne. Mam tu na myśli nie tylko wygląd zewnętrzny, bo o nim napisano już wszystko, ale raczej wzrok innych kierowców na stacji czy na światłach. Bezcenne
Inne wrażenia to te jakie mają kierowcy; GJ-ka jest samochodem, którym po prostu chce się jeździć. Jakoś z rana łatwiej mi się ostatnio zbiera żeby dzieciaki odwieźć do szkoły.
5. Nawigacja. Nie mam tu oczywiście na myśli wyświetlacza bo o tym będzie poniżej, ale chodzi mi o sprawność w obliczaniu trasy i generalnie trafność dokonywanych wyborów trasy. Jeździłem do tej pory na MIO i TomTom bije ją na głowę. Powiem tylko tyle, że TomTom zna skróty, którymi uciekaliśmy z kumplami ze szkoły.
6. Gadżety. Wszystkie te systemy poprawiające bezpieczeństwo i komfort jazdy sprawiają, że M6 jest autem naprawdę idiotoodpornym. Oczywiście rozsądku kierowcy nic nie zastąpi ale aktywny tempomat, kontrola martwej strefy czy światła adaptacyjne to naprawdę fajne dodatki (o światłach też będzie poniżej). Moim hitem jest aktywny tempomat, którego używałem tylko testowo (okres docierania) ale jestem nim naprawdę zachwycony. Niechcący, w czasie gdy bawiłem się ustawieniami dźwięku, tempomat zauważył, co ja zrobiłem po pewnej chwili, corsę wyskakującą spomiędzy tirów na autostradzie. To są właśnie te sekundy czy też ułamki sekund, które można przeoczyć. Z innych zabawek to I-stop wyłączam. To nie dla mnie.
NEGATYWY:
W sumie to bym ich tak nie nazwał ale skoro są pozytywy to i ta część musi się znaleźć:
1) Światła. Nie chodzi mi o ich barwę, kształt „kreski” i inne tego typu bajery. Moim zdaniem są one za krótkie. Może jest to kwestia przyzwyczajenia do poprzednich aut ale tam sięgały one zdecydowanie dalej. Już pytałem o możliwość ich podniesienia i można to podobno zrobić u magików w stacjach kontroli pojazdów bo żadne ASO nie poprawi świateł, które tak mają być i już. Co do świateł adaptacyjnych to moim zdaniem zmiana z drogowych na mijania następuje zbyt późno. Przy jeździe w ustawieniu „auto” i popchnięciu manetki do przodu mam cały czas obawy, że oślepiam kierowców jadących nieco z boku i nie „łapiących” się do czujnika np. na długim zakręcie widzę auto zbliżające się lub oddalające się z którejś strony, którego kierowcę pewnie szlag trafia dlaczego do końca jadę na długich. Albo się przyzwyczaję do tego albo jednak zostanę przy tradycyjnych metodach przełączania świateł.
2) Wyświetlacz. No niestety ale temu kto pozwolił do tego samochodu montować taki wyświetlacz powinni za pokutę dać pieszą wycieczkę z Japonii do Polski, gdzie taki wyświetlacz budzi po prostu śmiech. Dla pełnego obrazu: nie mam zastrzeżeń do jego funkcjonalności (dotykowy, dobrze widoczny) ale pewnej, mnie osobiście nie pasującej estetyki. No można było wygospodarować jeszcze ten cal przekątnej robiąc przyciski audio, nav itd. dotykowe. To wiedziałem od początku więc jakoś się szczególnie nie złoszczę ale mam też nadzieję, że po FL pojawią się jakieś aktualizacje softu bo nie wierzę aby z tego zestawu nie dało się więcej wycisnąć.
3) Ergonomia i funkcjonalność wnętrza. W tej części mam zastrzeżenia do zbyt małej liczby schowków we wnętrzu. Ma to oczywiście plusy bo nic nie dzwoni „po kieszeniach” ale trzymanie wszystkiego w bagażniku też jakoś nie leży w mojej naturze. W środku niestety mnie osobiście przeszkadza zbyt krótkie siedzisko fotela, co przeszkadza w dłuższych trasach chociaż może to być kwestia wzrostu. Poza tym i tak zalecana jest przerwa co 2 h. Przydałaby się również regulacja pionowa siedzenia pasażera.
Co do pozostałych istotnych przy wyborze auta parametrów typu niezawodność itd. to się nie wypowiem bo za wcześnie. Chciałbym natomiast napisać o tym czego się obawiałem najbardziej. Wyciszenie moim zdaniem jest jak najbardziej ok. Może to kwestia tego, że przesiadłem się z auta niższej klasy i teraz jestem w nowym, cichszym świecie. A może to dlatego, że mam już u siebie „od nowości” te wszystkie magiczne uszczelki (takie mam zapewnienie z salonu), o których była mowa na forum? Jak chodzi o szum opon to auto mam obecnie na 19’’ zimowych Nokiana. Nie zdecydowałem się na 17’’ bo po pierwsze auto nie wygląda na nich tak ładnie
, a po drugie straciłbym rabat flotowy/firmowy i zostałbym tylko z rabatem dealerskim, a to już się zupełnie nie opłacało. Co do głośności opon to nie mam większych zastrzeżeń, chociaż rzeczywiście Mazda mogłaby lepiej wyciszyć nadkola (czuć to na lekkim szutrze jaki mam na osiedlowej uliczce).
W kwestii audio to również moim zdaniem jest ok. Nie jestem audiofilem, a w aucie to głównie rozmawiam przez zestaw głośnomówiący (tyle rzeczy można załatwić!) lub słucham radia, najczęściej jakiegoś informacyjnego. Chociaż rzeczywiście pozmieniałem ustawienia audio „pod siebie” bo z ustawieniami fabrycznymi było jak dla mnie zbyt dużo basu.
PODSUMOWUJĄC: Nie znalazłem innego auta o tych parametrach, w takiej cenie i wyglądającego tak jak GJ-ka dlatego też tutaj jestem
Przepraszam administratorów za nieco długi post ale gdy sam tutaj zaglądałem przed zakupem auta to brakowało mi właśnie takich wypowiedzi jak kolegi fATHI tzn. poszerzających nieco dyskusję i podchodzących do tematu kompleksowo. No i przede wszystkim pozytywnych. Bo na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że zakup auta o tej wartości zawsze wiąże się wahaniami nastrojów. Nie jest to obwarzanek, którey jak nie smakuje to odda się gołębiom... Kolegę fATHI-ego przepraszam za powielenie systematyki postu ale to chyba nie grzech korzystać z dobrych wzorców.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów !